Murrow urodził się w ubogiej rodzinie w Karolinie Północnej. Zainteresował się dziennikarstwem w młodym wieku, chociaż wtedy nie było to jeszcze jego źródło utrzymania. W pierwszej połowie lat 30. dostał pracę w Columbia Broadcasting System (CBS), gdzie został dyrektorem ds. wywiadów i edukacji. W 1937 r. udał się do Londynu z zadaniem zbudowania sieci korespondentów w Europie, później znanych jako Murrow Boys. Jego pierwszą słynną audycją radiową była relacja z niemieckiej inwazji na Austrię. Była ona nadawana przez korespondentów z kilku miast europejskich, a Murrow nadawał bezpośrednio z Wiednia.
Kiedy wybuchła II wojna światowa, Murrow pozostał w Europie. Zawsze zaczynał swoje przemówienie słowami „To jest Londyn”, a jego reportaże przyniosły mu wielką sławę w ojczyźnie. Kiedy Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny, powiększył grupę korespondentów wojennych, a także sam brał udział w misjach bojowych w Europie. Pod koniec wojny Edward R. Murrow był jednym z pierwszych korespondentów wojennych, którym pozwolono na pobyt w obozie koncentracyjnym Buchenwald. Przybył do obozu 12 kwietnia, dzień po jego wyzwoleniu. Trzy dni później Edward Murrow wyemitował niezwykle naturalistyczną relację z tego, co zobaczył:
To nie będzie przyjemne do słuchania. Jeśli jesteś na lunchu lub nie masz ochoty słuchać, co zrobili Niemcy, to teraz jest dobry moment, żeby wyłączyć radio (…) Przeszliśmy przez główną bramę obozu. Wokół mnie pojawiła się śmierdząca horda. Mężczyźni i chłopcy wyciągali ręce, żeby mnie dotknąć. Byli w łachmanach i resztkach mundurów. Śmierć już naznaczyła wielu z nich, ale uśmiechali się oczami (…) Wszedłem do jednego z baraków (…) stłoczeni ludzie próbowali mnie podrzucić, nie mieli siły mnie podnieść, wielu z nich nie miało siły, żeby wstać ze swoich prycz. W takim baraku było 1200 osób (…) Zapytałem, ile osób w tym budynku zmarło w ciągu ostatniego miesiąca. Wezwali lekarza, który przyniósł notatki. Była lista osób, a przy każdym nazwisku był krzyżyk. Policzyłem (…) było ich 242. Kiedy wyszliśmy na dziedziniec, padł martwy mężczyzna. Dwóch innych, musieli mieć ponad 60 lat, czołgało się w kierunku latryny. Widziałem to, ale nie będę tego opisywał.
Audycja radiowa Murrowa była niesamowitym przeżyciem dla słuchaczy. Później Murrow spotkał się z wielką krytyką, wskazując, że naraził Amerykanów na tak ciężkie doświadczenie. Rzeczywiście, E.R. Murrow opowiadał:
W innej części obozu pokazali mi dzieci. Niektóre miały zaledwie sześć lat (…) Starszy mężczyzna stojący obok mnie powiedział: „Dzieci, wrogowie państwa”. Przez cienkie koszule mogłem zobaczyć ich żebra. (…) Weszliśmy na mały dziedziniec. Mur miał około 2,5 metra wysokości. Znajdował się tuż obok tego, co kiedyś było stajnią (…), leżały tam dwa rzędy ciał ułożonych jak drewno na opał. Były chude i bardzo białe. Niektóre ciała były strasznie posiniaczone (…) niektórzy zostali postrzeleni w głowę, ale krwawili słabo. Wszystkie ciała, oprócz dwóch, były nagie.
Zakończył, dodając:
Jeśli uraziłem cię tą dość łagodną opowieścią o Buchenwaldzie, wcale nie jest mi przykro.